środa, 3 września 2014

Prolog

 - Justin, przestań! Mała w każdej chwili się może obudzić - powiedziała Jasmine
- Ale kochanie ja mam na Ciebie taką ochotę - wymamrotał przez podniecenie
- Nie, nie będę się z Tobą kochała kiedy jesteś w takim stanie! Jesteś po narkotykach!
Jasmine lekko go od siebie odepchnęła, na co ten się cicho zaśmiał i nadal całował ją po szyi, a prawą rękę wsadził jej pod sukienkę dobierając się do dolnej części bielizny Jasmine. Dziewczyna już nie wytrzymała i dała mu w twarz. Ten tylko poczuł pieczenie na swoim prawym policzku. Watrin zauważyła, że oczy jej ukochanego zaczynają ciemnieć i oddech staje się coraz szybszy ze złości. Justin już miał ją uderzyć, lecz usłyszał jak ktoś wchodzi do kuchni. Mężczyzna się odwrócił i zobaczył swoją córeczkę, która lewą rączką przeciera swoje zaspane oczka, a w prawej ręce trzyma swojego misia, którego Justin podarował jej zaraz po urodzeniu. Spojrzał na dziecko i powiedział :
- Wracaj do łózka! Matka Cię pójdzie położyć spać!
- Ale tato, ja chcę żebyś mi przeczytał bajkę
- Nie mam czasu, Jasmine idż i poczytaj jej książkę! - warknął
Jasmine ruszyła w stronę córki, lecz Bieber ją zatrzymał i powiedział do jej ucha cicho :
- A jak wrócisz zajmiesz się tym - powiedział i wskazał delikatnie na swoje krocze, które było uniesione
Jasmine lekko jęknęła z niezadowolenia i wzięła małą na ręce po czym poszła z nią po schodach do pokoju Hope.
Justin w tym samym czasie wziął z lodówki piwo i usiadł na kanapie w salonie. Chwycił swojego Iphon'a i wybrał numer swojego najlepszego kumpla Chaz'a.
- Cześć stary! - Justin
- Yo JB, co tam?
- Nic wkurwiony jestem. Może byśmy gdzieś dziś wyskoczyli na panienki. Jasmine mi nie daje i muszę jakoś opanować Jerrego (chodzi o przyrodzenie)
- No ok, to za 30 minut w Jump Steet Club, nara JB - Chaz
Justin się rozłączył i już miał zakładać kurtkę gdy do przedpokoju weszła Jasmine.
- Wybierasz się gdzieś?
- Tak
- A gdzie? - Jasmine
-Nie Twój zasrany interes! - warknął zły
-Jezu, Justin jestem Twoją dziewczyną  i chyba mam prawo wiedzieć gdzie Ty do cholery wychodzi, tym bardziej o tej godzinie!
- Nie krzycz na mnie suko! Muszę kogoś dziś zerżnąć bo na Ciebie nie mam co liczyć
- To przepraszam, mam rozumieć że traktujesz mnie jak swoją dziwkę? Mam rozumieć, że nie zważyłeś na to iż jutro Twoja córka ma przedstawienie w przedszkolu i bardzo chciała żebyś tam był. Ona Cię bardzo kocha i Cię potrzebuje Justin. Lecz nigdy nie dostaje od Ciebie tej miłości - Jasmine aż się głos załamał
- Nie wiem, zależy czy będę się dobrze czuł po dzisiejszej imprezie i czy będę miał ochotę to pójdę
- Dorośnij wreszcie człowieku. Masz rodzinę!
Justin tylko do niej podszedł i pocałował ją brutalnie w usta wypychając jej swój język do jej ust.
- Będę późno nie czekaj - powiedział i wyszedł


No miski i mamy prolog. Mam nadzieję, że spodoba Wam się ta historia. Komentarze i opinie mile widziane :)
Kolejny rozdział za kilka dni :)
Kocham Was <3
Bizzle

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz